Fabuła całkiem ciekawa, ale Cyd Charisse znacznie lepiej tańczy, niż gra, Robert Taylor nie przekonuje ani jako obiekt wielkiej miłości, ani jako przebiegły prawnik, który się zmienia pod jej wpływem, a finał jest wręcz tandetny w swej teatralności.
„Ona wzbudziła w nim poczucie stworzenia lepszej reputacji” – cały filmwebowy opis wygląda jak wypociny 10-latka, ale to zdanie wygenerował chyba jakiś marny program komputerowy, bo żaden człowiek rozumny nie odważyłby się opublikować czegoś takiego.