Każda klatka tego filmu, to istny smakołyk. Całości dopełnia REWELACYJNA muzyka!
Klimat, wspaniała gra aktorska, szczypta czarnej komedii.. Prawdziwa uczta!
Spodziewałem się ambitniejszej riposty, ale OK, może być taka (troszkę w stylu fana Justyna i innych kmiotków).
To takie typowe, że ktoś kto jest fanem stylu (gatunku) muzycznego X uważa się za lepszego od tych co wolą styl Y lub Z.
a skąd wiesz, kto jest fanem jakiego gatunku? jak gitarę younga nazywasz okropnym rzępoleniem to po prostu nie wiesz o czym mówisz i to nie ma nic wspólnego z gatunkami. w ogóle pojęcie gatunków muzycznych to jakieś bezsensowne upraszczanie jest.
Muzyka bardzo dobra, ale bez filmu. To gitarowe brzmienie jest świetne, Neil Young to prawdziwy wirtuoz, ale ścieżka dźwiękowa zupełnie - moim zdaniem - nie pasuje do obrazów tworzących film. Od początku miałem wrażenie dysonansu. Może po prostu przywykłem do innego brzmienia westernu i stąd moje odczucie.
Filmu nie nazwałbym arcydziełem. Nie jestem pewien, co Jarmusch chciał poprzez ten film wywołać w widzach. Kilka prób uderzenia absurdem nie przekonało mnie, fabuła nie wciągnęła mnie, zdjęcia kiepskie i niedopasowana oprawa muzyczna. "Truposz" wydał mi się bezbarwny, nijak nie wpłynął na moje emocje podczas seansu i niczym mnie nie zaintrygował.
Ta produkcja przypomina mi "Ghost Doga" - tam również brakowało mi czegoś, film był nudny, a główny bohater nie intrygował, chociaż taka postać ma przecież ogromny potencjał w zakresie fascynowania widza.
Napiszcie proszę, co podoba Wam się w filmach Jarmuscha, bo do mnie one jakoś nie przemawiają. Widziałem jeszcze "Kawę i papierosy", film był dziwny, ale mało interesujący. Przyznaję, że scena z Iggy'm Popem i Tomem Waitsem była dość zabawna i cały film był chyba o trudnościach we wzajemnym rozumieniu się ludzi.
To jest właśnie specyfika Jarmuscha. On kręci filmy drogi z ciekawymi bohaterami, świetnym klimatem nie przypisując im na siłę głębszego sensu. ,,Truposz" swoją lirycznością sam w sobie skłania do refleksji i nie potrzebuje obrony w postaci przeintelektualizowanych dialogów. Oczywiście można interpretować filmy Jima, ale każdy robi to na własny sposób, bez zobowiązań. Albo lubi się ten rodzaj kina, albo nie. Kwestia gustu. ;)
Myślę, że MasterOfCookies udzielił Ci - chcący, bądź niechcący - najlepszej odpowiedzi. Miłośnikom Jarmuscha w jego filmach najbardziej podoba się to, że są Jarmuscha :D
To penie miał być ten artyzm, zamiast muzyki country muzyka rockowa. Równie dobrze mógł to być jazz lub opera.
Film klasa, niesamowity, jeden z tych, które na długo pozostają w pamięci. Oglądałem go kilka razy i faktycznie z tą muzyką to różnie bywało :D
a moim zdanie , muzyka neila younga raz ze w subiektywnej mej ocenie mega dobra a odnosnie filmu jeszcze lepsza , jako wydzwięk , przedstawionej w filmie , pionierskiej ameryki..... nic dodac nic ująć
a ja sobie czasem słucham tego sałndtraku
edit:
i ch..j, kazdy może robić ze swoją głową co mu się spodoba, a niech i sobie nawet zaboli
Oj muzyka jak najbardziej pasuje ,szczególnie w pierwszych momentach filmu kiedy blake jedzie pociągiem i rozmawia (o ile dobrze pamiętam ) z maszynistą.
Film zacny , wprawdzie oczekiwałem czegoś bardziej ciężkiego . Jednak nie rozczarowałem się 8 punktów za ten film , bo jest specyficzny . I ta muzyka... idealna , świetne zdjęcia zwłaszcza końcowe . Polecam :) Pozdrawiam Atos :)
Jak dla mnie jeden z filmów wszechczasów. Zaznaczam że nie jestem żadnym maniakiem Jarmuscha ani tego rodzaju muzyki ale to konkretne połączenie wyszło po prostu fenomenalnie. Jest tylko kilka filmów, które potrafię oglądać więcej niż raz i jest to jeden z nich.