PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=817413}

Truposze nie umierają

The Dead Don't Die
5,5 29 802
oceny
5,5 10 1 29802
4,4 37
ocen krytyków
Truposze nie umierają
powrót do forum filmu Truposze nie umierają

Meh

ocenił(a) film na 5

Właśnie wracam z seansu. Niestety, ani dobry horror ani dobra komedia. Film bez konkretnego sensu, historii. Film o niczym. Niby się człowiek się śmiał z niektórych żartów ale chyba głównie dlatego, ze aż tak przykre były. A szkoda, bo lubię czarne komedie, szczególnie o zombie.

sayahamstermu

Można go porównać do genialnego Wysypu Żywych Trupów?

ocenił(a) film na 5
dnbmajk

Nie bardzo. Tamten miał chociaż konkretna historie, początek i koniec a tu miałam wrażenie ze film zaczyna się jakby od środka i przez cały film aż do samego końca miało się wrażenie ze zaraz jakaś akcja się rozkręci a tu nic. Końcówka to kilka bezsensownych zupełnie nie pasujących do siebie scen i koniec seansu :)

ocenił(a) film na 5
sayahamstermu

Dokładnie sceny bez ładu i składu.Np.ta z ufo,co to miało być ??? :D

dnbmajk

Absolutnie nie można. Jak sam powiedziałeś Wysyp był genialny :) Tutaj mamy do czynienia filmem, który chce przekazać ambitne wartości przez dziwną twórczość i wychodzi to naprawdę bardzo średnio. 5/10 to uczciwa ocena.
Jeżeli szukasz czarnych komedii, to polecam "Co robimy w ukryciu". Niektórym się bardzo, bardzo podoba. Ja polecam chociaż nie jest to Wysyp ;)

sayahamstermu

Zgadzam się. Nie wyszłam z pokazu przedpremierowego w piątek tylko dlatego, że nie chciałam się przepychać między ludźmi. Byłby to chyba pierwszy film ever, z którego miałam ochotę wyjść. Nudny obrazek o niczym.

KARO

Dokładnie. Miałem tak samo. Nie spodziewałem się wiele, ale że seans był zaraz po pracy, to pomyślałem pójdę zobaczyć, w końcu Bill Murray i Danny Glover to znane nazwiska. Ale ledwo się powstrzymałem, żeby nie wyjść, tak jak parę osób. Chyba tylko dlatego, że miałem dużo czasu i mi się nie spieszyło. Baa, nawet nie byłem ciekawy końca, bo i tak było wiadomo, że raczej będzie bez sensu. Po "Totem" z Popkiem, to chyba najgorszy film na jakim byłem. Szkoda czasu i pieniędzy. Ja akurat mam kartę Unlimited, więc przynajmniej nie straciłem tego drugiego.

KARO

no niestety, ja po raz pierwszy w życiu z filmu wyszedłem. Pretensjonalne podejście do tematu, nie zaskoczyła ironia oraz po macoszemu poraktowany temat konsumpcjonizmu. Nawte jeśli buduje się fabułę i dialogi tak powoli to muszą czemuś służyć. Tutaj nie służą niczemu.

ocenił(a) film na 8
sayahamstermu

Bo to jest film dla fanów Jima Jarmuscha. To nie jest ani horror ani komedia. Jedyny żart Jarmuscha to żart z tych którzy pójdą do kina i będą myśleli że oglądają komedię ;)

ocenił(a) film na 5
Boreasz_Azazello

Widzisz, ja idąc do kina nie nastawiałam się na nic bo nie miałam bladego pojęcia co mam od tego filmu oczekiwać. Czyli prościej mówiąc szlam z zupełnie czystym umysłem. Film mi się zwyczajnie nie podobał.
Cieszę się jednak bardzo, ze ty i twój bardziej wysublimowany smak go lepiej doceniacie ;)

ocenił(a) film na 9
sayahamstermu

jak idzie się na film Jarmusha to mniej więcej wiadoma jakie będą dialogi, sposób prowadzenia fabuły, często aktorzy Ci sami się przeplatają. Twój przypadek przypomina mi "Tajne przez poufne" gdzie ludzie szli na film z powdu aktorów, nie znając dokonań braci Coen a póżniej film ma ocenę taką jak na filmwebie, bo z lenistwa nie che się zainteresować co reżyszerzy tworzyli wcześniej.

aszgil

Tyle, ze w "Tajne przez poufne" miałeś dobrze poprowadzony scenariusz który ciągnął film do końca. Jarmusch do tematu zombie podszedł po macoszemu, nie dodając nic interesującego. Że niby konsumpcjonizm? Że niby zblazowanie światem i pogoń za technikaliami. No wszystko fajnie, ale jeśli przez pół filmu reżyser prowadzi dialog sam ze sobą i swoimi bohaterami, a nie z widzem to już oznaka braku pomysłu na dobrze opowiedzianą historię. Całość jest tak szablonowa i schematyczna, że nie da się nie ziewać nawet przy dialogach, z których przecież Jarmusch słynie. No kompletnie niekompletny ten film jest.

ocenił(a) film na 9
citieslastbroadcats

"tajne prze poufne" to tylko przykład innych twórców, gdzie większość znajomych poszła na ten film z powodu aktorów a później narzekali. Jarmusch miał zawsze taki klimat i dialogi w podobnym klimacie. Mimo wszystko później jest grupa ludzi zdziwiona formą filmu. Mogę Cię ostrzec, że Aki Kaurismäki robi podobne filmy, jak byś kiedyś przypadkiem swoje żale wylewał.

ocenił(a) film na 1
sayahamstermu

Najciekawsze z całego filmu były napisy końcowe

Woytek81

Bez przesady na 1 nie zasługuje miedzy 5-6 podobnie idąc nie nastawiałem się specjalnie na gatunek Horror na maksa taki czarny humor ale trzeba sobie wychwytywać smaczki nie wszystko co mówili było dokładnie tłumaczone . Obsada spoko dobra scenka Z Driverem i Gomes :)

ocenił(a) film na 5
jones1_2

Ja oglądałam ten film w OV :) Angielski znam płynnie, jestem tez na czasie z memami i ze wszystkim innym wiec uwierz mi, ze żarty wszystkie wyłapałam nawet jeśli nie zawsze mnie śmieszyły ;) A film oceniłam na 5 a nie 1 :)

ocenił(a) film na 5
sayahamstermu

Dokładnie. Taki film o niczym. Nic nikogo w sumie nie obchodzi. Postacie są, umierają i nic z tego nie wynika. Wątki jakby się nie kończą i jeden monolog na końcu nie dodaje temu wszystkiemu sensu, to żenujące pójście na łatwiznę.

I ja rozumiem, że Jarmush to innego typu reżyser i tworzy artystyczne kino, ale to nie znaczy, że można go tłumaczyć, iż taki kiepski film celowo chciał zrobić. To jakby spoko pomysł, że przehandlowaliśmy swoje dusze za dobra materialne współczesnego świata, no ale prócz wspomnianego monologu to reszta scen słabo wspiera tę ideę, a cała masa scen okazuje się być niepotrzebna w tym filmie.

ocenił(a) film na 7
RipRoy

( spoiler)Nie do końca wspiera tą idęę tylko ostatnia scena- każdy z tych zombiaków mówi jedno słowo - jak kawa, chardonay, fashion, Wi fi , snickers- sa one nastawione na konkretne dobra doczesne od których są ślepo uzależnieni. Sa jak takie bezmyślne ludzkie zombie. Ja osobiscie w całości kupuje te alegorię Jarmuscha.

ocenił(a) film na 8
sayahamstermu

Bo to nie jest ani komedia, ani horror. Jest to film o zwykłych Amerykanach, żadnych bohaterach oraz o powolnym upadku społeczeństwa. Zauważ, że nie ma tam lidera, nikogo z charyzmą, nie ma też grupy. Gdyby akcja toczyła się 100 lat temu, ktoś biłby na alarm i wszyscy mieszkańcy skupiliby się w kościele albo innym miejscu. Tu nic takiego się nie dzieje, każdy jest sam, każdy jest indywidualistą lub autsiderem, bo wspólnota zaczyna wymierać, a media (rząd) do końca okłamują społeczeństwo. Sami Zombie (czyli kto naprawdę?) są niby łatwi do pokonania, ale w swojej masie i dążeniach do spełniania swoich celów (kawa, cukierki, smartfon) są nie do powstrzymania. Jest to smutny film, niestety.
Jedyna rzecz, która mi się nie podobała to monolog na końcu - zbyt oczywisty, dający jasną interpretacje. No, ale może to tak dla młodszej publiczności, coby zrozumiała o co chodzi.
No i do tego dochodzą jeszcze smaczki typu wbijamy szpilę Tarantino:), czapeczka Franka, dziewczyna z Cleavland, chłopak ze szkoły mający większą wiedzę niż sekretarz USA (niestety takie rzeczy się dzieją, również w Polsce)
Nie jestem wyznawcą Jarmusha, też poszedłem na nic się nie nastawiając i uważam, że film świetny. A gdybym miał wymyślić jego gatunek to bym powiedział, że jest to anty-horror trochę na podobieństwo anty-westernu.

ocenił(a) film na 7
toton

Ja równiez dałam 8 i miałam bardzo podobne odniesienia po seansie filmu.

ocenił(a) film na 4
toton

Aha, czyli twierdzisz, że Jarmusch zrobił świetny film, który miał oddać beznadzieję obecnego świata i dlatego tylko wygląda beznadziejnie, bo taki jest nasz świat. Argumentacja i tak lepsza niż film - zrobić nijaki film, bo świat jest nijaki.
Być może taki właśnie był zamysł reżysera, ale przesadził i wyszedł mu gniot. Zrozumiałbym, gdyby na końcu okazało się, że to sen jednego z bohaterów, albo i samego Jarmuscha, który w ten sposób wyśnił sobie ten scenariusz. To było by coś. A tak mamy obraz z kiepską nijaką grą aktorską, nijakimi kiepskimi dialogami i żartami, Tildę, która nie wiadomo kim jest, a to jak znika to już w ogóle absurd, totalnie ślamazarną akcję jakby na 3/4 obrotów i puentę tak wymuszoną i spłyconą, że aż żal. To najgorszy film Jarmuscha. Dam 4/10 tylko dlatego, że niektóre motywy muzyczne są niezłe.

ocenił(a) film na 8
QuadraxiS

Widzę, że dla Ciebie słowo "nijaki" to słowo klucz:)
1. Nigdzie nie twierdzę "że Jarmusch zrobił świetny film, który miał oddać beznadzieję obecnego świata i dlatego tylko wygląda beznadziejnie, bo taki jest nasz świat"
Twierdzę, że nie jest to ani komedia, ani horror tylko film o zmianach jakie zachodzą w społeczeństwie/cywilizacji. Być może wiele wątków jest bardziej czytelne dla Amerykanów. Ja akurat je dostrzegam, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy interesuje się tą kulturą.
2. Gra aktorska jest wg mnie świetna, aktorzy dobrze oddają postacie, które grają. Zachowany jest klimat prowincjonalnego, małego miasteczka, a niektóre sceny to majstersztyki. Np. rozmienianie drobnych dziewczynie z Cleavland.
3. Dialogi są bezcenne, miejscami mocno absurdalne, ale to rzecz gustu. Mi się podobały Tobie nie.
4. To jak znika Tilda - tu się zgodzę - to totalny absurd i zarazem rewelacyjna scena. Chyba wszyscy widzowie czekali, że super bohaterski kobiecy samuraj uratuje świat albo zginie w spektakularny sposób....., a tu lipa. Można się wkurzyć, no nie? Ale chyba tak właśnie wszyscy robimy.

Podsumowując. Według mnie film ten reklamowany jest jako horror/komedia o Zombie i wiele osób idzie na film z takim nastawieniem i bardzo się rozczarowuje, bo jak pisałem jest to film z anty - bohaterami (i właśnie dlatego jest taka ślamazarna akcja). A to ludzi wkurza, bo są przesyceni kinem bohaterskim. I może trochę o to chodzi. Może trzeba się wkurzyć trochę na ten film, ale przez to pomyśleć trochę dłużej nad jego treścią i formą. Może nie wszystko musi być łatwe i przyjemne. A i BTW, gdybym nie wiedział kto jest reżyserem, obstawiłbym braci Coen. Oni też mają takie "nijakie" dialogi :)

toton

Dobrze że ja wiem kim jest Jarmusch i nie muszę się martwić że straciłem czas bo wiem co to będzie haha

michalmakula

I nawet tego nie oglądałem bo to nie horror

użytkownik usunięty
toton

Bardzo sensowna analiza.

użytkownik usunięty
toton

A o co chodzi ze smaczkiem z dziewczyną z Cleveland?

ocenił(a) film na 8

Po pierwsze, legendarny, sportowy samochód (nie pamiętam marki, porsche?) należał do niej i ona go prowadziła, a nie jej koledzy i dla nich było to całkiem naturalne, ale dość zaskakujące dla mieszkańców miasteczka.
Po drugie, ta scena z rozmienianiem drobnych jest świetnie zagrana. Dziewczyna jest niezwykle atrakcyjna, ale kamera tego nie podkreśla, np. nie robi zbliżeń na jej biust, zresztą ona ma zwykły szary t-shirt i szorty, nie ma nic na sobie wyzywającego. A mimo wszystko wyczuwa się, że policjanci i hotelarz patrzą właśnie na jej biust (czyli traktują ją "trochę"przedmiotowo, choć nie mówią niczego wprost). I ona też jest tego świadoma i nie jest z tego zadowolona, ale ponieważ są dla niej uprzejmi, też jest dla nich uprzejma. No i jeszcze ten Ronnie, zamiast rozmienić to jej daje te trzy dolary. Czy dałby jej gdyby były brzydka?
Trzecia sprawa - ona jest z Cleveland, czyli z dużego miasta, gdzie "dopiero jest życie panie. Mają kina, teatry, kluby nocne, a nie to co w naszej dziurze." Czyli cała ta dychotomia - Miasto - Prowincja.
W rzeczywistości Cleveland czasy świetności ma chyba za sobą.

Pewnie jest jeszcze parę elementów, ale tylko raz oglądałem. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
toton

Myślę że ta końcówka w tak oczywisty sposób tłumacząca film jest kolejnym żartem Jarmuscha i absolutnie celowym kiczem. (Żart z przykładania zbyt dużej wagi do "przesłania" i treści). W skrócie, to że taka cywilizacja w tej formie ulegnie zagładzie jest na tyle oczywiste że nie ma co silić się na subtelności. Poza tym fajna analiza toton

ocenił(a) film na 8
Covaleux

W sumie masz rację. Ten pustelnik był też nieźle przerysowany i wcale nie nie był taki niewinny, W końcu to jednak on zajumał tego kurczaka;)

ocenił(a) film na 7
toton

bardzo trafne spostrzeżenia, podpisuję się obiema rękami:)

ocenił(a) film na 8
toton

Ja też!

ocenił(a) film na 5
sayahamstermu

jest dokładnie odwrotnie - jest to wręcz za bardzo i dosłownie film o czymś - o globalnym ociepleniu, o konsumpcjonizmie etc. Problem w tym, że to wszystko bardzo moralizatorskie i niejasrmuschowskie.

ocenił(a) film na 5
interplaygirl

dokładnie, za dosłownie, za łopatologicznie.

ocenił(a) film na 7
sayahamstermu

to jest przede wszystkim film Jarmuscha, jak się nie zna jego twórczości i idzie na ten film jak na zwykły film o zombie lub na komedię, to nie dziwię się, że wyszłaś rozczarowana ;) na przyszłość polecam lepiej się zorientować, na co się idzie.

ocenił(a) film na 5
bbbosa

Znam właściwie całego Jarmuscha, ma na koncie filmy, które uwielbiam, a także słabsze. Ten należy do drugiej kategorii, cała końcówka to wielki chaos. Do tego: po co Waits siedzi w krzakach? Odlatująca Tilda??? Odkrywczość dzieła żadna, podobne alegorie robiono już 30-40 lat temu.

ocenił(a) film na 8
Slayer

To zakonczenie to celowy kicz i absurd. Tak samo jak wziecie Tildy przez Ufo (a raczej jej powrot bo pewnie jest kosmitka uczaca sie ludzkich zwyczajow). Caly film taki jest. Jeszcze się przyczep że czemu zombie pije kawe.

ocenił(a) film na 8
sayahamstermu

Przyjrzyj się kiedyś życiu. Czy składa się z jasnych wątków, odpowiednio rozmieszczonych punktów kulminacyjnych i konkretnych historii. Jak już skumasz, że nie, to mi coś odpisz. :)

hyrkan

ludzie raczej nie chodzą do kin aby oglądać swoje życie :)

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

A kto pisze "swoje"?
Teza, że nikt nie chodzi do kina po to, by oglądać życie czyjekolwiek, jest już karkołomna. Nie wszystkim na tym zależy, ale wielu tak, co zobaczymy w komentarzach. Również ważne fragmenty teorii filmu (np. Kracauer) są poświęcone temu medium właśnie jako ukazującemu świat realny, aczkolwiek niekoniecznie znany. Film dostarcza perspektyw obserwacji, których nie dostarcza ciało/oko, wobec tego nawet obserwacja swojego życia nie jest nonsensowna, no ale zaimek dodałeś na użytek własnego błądzenia.

Drugi poważny błąd to założenie komercji, to znaczy do rozmowy o tym, jaki film był, a jaki powinien, włączasz argument, jakiego filmu oczekują ludzie. Twórcy nie mają obowiązku dostosowywać się do tego, co widzowie chcą zobaczyć (zwłaszcza z uwagi na akapit poniżej), czego gimby na FW bardzo systematycznie nie kumają.

Wreszcie trzeci błąd: ludzie bardzo często chodzą do kina po to, żeby swoje myśli oglądać (choćby wmontowane w akcję o bohaterach komiksów), a myśli to cześć życia. Oczywiście ludzie nie chcą swojego życia oglądać z innej niż własna perspektywy, mogłaby im samoocena zniżkować, a większość ma instynkt samozachowawczy. Jednocześnie jednak komentarze na FW mówiące o oczekiwaniach względem filmu dość często informują czytelnika, że komentator oczekiwał obrazu o tym, co już wie, w konwencji, którą już zna, z użyciem środków, które umiał przewidzieć. Prymitywizm tego podejścia, które zakłada chodzenie do kina, by tkwić w schematach, uzmysławia nam, dlaczego twórcy nie powinni mieć obowiązku dostosowywać się do oczekiwań publiczności.

Bardzo przepraszam, że potraktowałem Twój komentarz jak wart czytania i odpowiedzi. Chwyciłem intencję, że chcesz pośmieszkować, ale wiesz, trzy poważne błędy w 10 słowach to okazja.

hyrkan

przecież chodziło mi o to że podałeś śmieszny argument. Załóżmy że jakiś film przedstawia nudne rzeczy słabo ze sobą powiązane. Też można powiedzieć: 'hej, ale w życiu też czasem może być nudno, i robimy rzeczy słabo ze sobą powiązane, tak więc jest to film życiowy'.

Oczywiście że twórcy nie mają obowiązku dostosowywać się do oczekiwań publiczności - przecież jak ktoś chce zrobić film który przez znaczną większość zostanie uznany za słaby, to nikt mu tego nie broni, tylko potem niech się nikt nie dziwi że będzie mocno skrytykowany.

Co do przeprosin - nie bardzo rozumiem za co pan przepraszasz, żadnego błędu w powyższym komentarzu nie zrobiłem. Nie rozumiem jednego - uważasz że mój komentarz nie był wart czytania i odpowiedzi, a odpowiadasz w pięciu akapitach. :D

Pozdrawiam, i życzę dużo uśmiechu.

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

Ależ zdarzają się znakomite filmy, które przedstawiają nudne rzeczy słabo powiązane. Czyli jakość filmu nie wynika z tego, czy przedstawia on rzeczy nudne czy niezwykłe, powiązane silnie lub słabo. A skoro jakość nie wynika, to śmieszny jest argument, na który odpowiadałem, że film jest zły, bo nie ma dla kogoś uchwytnego sensu i historii (czyli w zbyt mało wyrazisty sposób wydziela szereg zdarzeń).

Moim argumentem, co mogło Ci umknąć, zwróciłem uwagę na to, że mniej doświadczeni widzowie szukają konwencji. Dopisałem Ci później, że szukają konwencji sobie znanych. Na przykład źli ludzie atakują kogoś ważnego w USA porywając mu rodzinę, antyterroryści w USA są daleko, zdradzili albo nie mają kompetencji i ktoś ważny musi samodzielnie walczyć ze złem. I tak Bruce Willis i Harrison Ford walczą. Ta powtarzalna bajka składa się z elementów znanych na każdym poziomie: wyrazistości jakiegoś czarnego charakteru (Rickman, Irons, Oldman), szczęśliwego zakończenia, tempa, punktów kulminacyjnych, głupiego błędu czarnego charakteru który nie zabija dobrego gdy go ma na muszce etc etc. Na poziomie światopoglądowym to miałkie. Trzeba wyjaśnić, dlaczego rodzina dobrego jest w niewoli, a potem się pokazuje, że determinacja kogoś, kto ratuje rodzinę, pozwala mu nie być trafianym przez kule (które zawsze uderzają choćby w najwęższe pręty barierek, poręczy i takie tam).
Znane elementy to też w pewien sposób dopasowana muzyka. Jeśli dobry ma pomoc, to pomoc zostanie ranna w ramię, najczęściej to Murzyn. W skrajnej sytuacji Murzyn ginie, ale to wyjście stosowane zwłaszcza wtedy, gdy niejasna byłaby sytuacja uczuciowa (Murzyn jest byłym), albo moralna (Murzyn współpracował przez część fabuły ze złym).
Musi być początek i koniec, wszelkie znane i lubiane punkty, brak jakiegokolwiek obciążenia dla umysłu, no i dużo wybuchów. Zapewne kumasz, że to elementy znane, to teraz zrozum, że znane są nie tylko na poziomie rozwoju fabuły (wiemy JAK się skończy), ale i na poziomie jej opracowania (wiemy kiedy się skończy, jak to zostanie pokazane, jaki będzie wydźwięk).

Oglądając "Truposze..." (nie znając Jarmuscha, czyli jesteśmy z Saturna) orientujemy się, że konwencje są powykrzywiane. Bohaterowie nie są silnie związani. Może umrze ktoś, w kogo widz zainwestował sympatię (aczkolwiek nie zaskoczy nas, gdy Murzyn). Motywacja niekoniecznie jest jasna. Czasem ktoś odleci na statku kosmicznym. Inne będzie tempo.

I co możemy z tym zrobić? Reakcja na poziomie "ale przecież w Szklanej Pułapce było inaczej!" jest dziecinna. Zwróciłem uwagę, choć skrótowo i nie skumałeś, że w ŻYCIU bywa inaczej niż w Szklanej Pułapce, to znaczy, że Szklana Pułapka jest zlepkiem konwencji, a rozmówczyni sama się przyznaje, że ich potrzebuje. Innymi słowy to, co wyżej: znane elementy ("A szkoda, bo lubię czarne komedie, szczególnie o zombie") mają zostać powtórzone zgodnie ze znaną konwencją.

Ty argumentowałeś z następującymi błędami:
a) "swoje" - czyli odpowiedziałeś nie na moją tezę, ale zmienioną
b) z błędem materialnym, bo ludzie właśnie na to, co znane, chcą iść do kina
c) z błędem formalnym, bowiem z tego, na co ludzie chcą iść do kina, nie możemy wywnioskować, co twórcy powinni tworzyć.

Teraz dodajesz do tego błędy:
d) znów odpowiadasz nie na moją tezę. Nie twierdziłem, że film o nudnych rzeczach będzie dobry (czyli, że nie może być słaby). Stwierdziłem, że nie musi dlatego być słaby, że jest o rzeczach nudnych.
To jakbyś zamienił moją tezę "Z tego, że drzewo jest krzywe, nie wynika, że jest sosną" na inną "Krzywe drzewa nie są sosnami", a potem mi argumentował, że przecież mogą być. :)
e) mylisz "życiowość" filmu z jego jakością po raz kolejny. Ja pisałem, a teraz wyjaśniam, że film nie musi się trzymać znanej konwencji. Było to skrótowe, przyznaję, ale mogłeś spytać. To znaczy, że oś życiowy-nieżyciowy nie pokrywa się z osią dobry-zły (ani zły-dobry). To inne wymiary oceny.
f) sugerujesz "dziwienie się". Masz 13 lat? Kto się dziwi? Jarmusch? Ja? Założę się, że obaj z Jarmuschem doskonale wiemy, że jeśli nie dostosowujemy się do gustów większości, to po pierwsze zostaniemy skrytykowani, po drugie - tak głupio jak to pokazujecie. :) Gdzie tu miejsce na zdziwienie?
g) "żadnego błędu nie zrobiłem". :)

Teraz nie jesteś już tak śmieszny jak wcześniej, bo rozwlekasz błędy. Te wcześniejsze wyjaśniłem wyżej. Staraj się je kumulować w 10 słowach, to blisko rekordu. Tylko biskupi są w stanie zrobić 3/3, to znaczy trzy ciężkie błędy na trzech słowach.

hyrkan

przypisujesz mi słowa których nie napisałem. Przecież wyraźnie powiedziałem że autorzy mogą sobie kręcić co chcą, obojętnie od potrzeb publiki.

Jarmusha nie znam i z Saturna nie pochodzę. Filmy jakiegoś reżysera to nie jest Dekalog, że trzeba znać. O co chodzi z biskupami, nie mam pojęcia.

Uwagę moją przykuło sformułowanie 'mniej doświadczeni widzowie'. No tak, patrzenie się oczami na ruchome obrazki to umiejętność wymagająca długoletniej praktyki. xD

Aha, i łamanie konwencji samo w sobie nie świadczy o niczym i nie czyni filmu lepszym ani gorszym.

Proszę podać tytuł ciekawego filmu który pokazuje nieciekawe rzeczy, bo wydaje mi się że jedno przeczy drugiemu.

Szkoda że nie prowadzisz dyskusji kulturalnie, pisząc że jestem 'śmieszny'. Chyba że chodzi o to iż moje komentarze poprawiły ci humor, co mnie cieszy. :)

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

Nie przypisuję Ci słów, których nie napisałeś.
h) Popełniasz kolejny błąd argumentacyjny, pisząc CO NAPISAŁEŚ, jakby to miało dowodzić, że nie napisałeś też czegoś innego. :)

Potem piszesz bezbłędnie, że nie znasz i nie masz pojęcia.

i) nikt nie mówi o Dekalogu. Dekalogu nie trzeba znać. :)

j) kilka razy Ci pisałem (łosiu), że konwencje nie świadczą o niczym. Twoja niezdolność czytania już o czymś świadczy, pozdrów winnych.

k) "kulturalnie" nie znaczy tyle co "z użyciem miłych słów". Są rodziny, w których dziadek był kiedyś we wsi na tyle dużej, że spotkał tam osobę uczącą się korespondencyjnie kultury. Przechowujecie to wspomnienie w rodzinie, ale to nie znaczy, że jesteście kulturalni. Wymagasz miłych słów, zasłuż może? Myślałeś, żeby na przykład nie pisać jak dekiel w celu niebycie uznanym za dekla? Takie proste wyjście, a ile byśmy sobie oszczędzili problemów.

No i prosisz o ciekawy film na nieciekawy temat. Trudno mi powiedzieć, jaki temat jest dla Ciebie nieciekawy. Proszę o dość szeroki zakres tematyczny, bo co innego film na nieciekawy temat, co innego na z góry zadany jeden nieciekawy temat (nie wszystkie ciekawe filmy świata znam).

hyrkan

'łoś', 'dekiel', 'Dekalogu nie trzeba znać' - no, to wszystko wyjaśnia.

Ale to i tak nic nie zmieni, nie przestanę cię kochać. :)

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

To znaczy wmawiać sobie jakiegoś "kochania", z którego nie wynika nawet tyle, żebyś mnie nie okłamywał? :)

Fajnie. Z pewnością takie karmienie własnej próżności pozwoli Ci nigdy się niczego nie nauczyć.

(W szczególności znajomość Dekalogu nigdy, odkąd powstał, nikogo nie powstrzymywała przed jego łamaniem, łącznie z arcybiskupami, którzy robią to nieustannie. To zbędny zestaw zasad, których przestrzegamy MIMO Dekalogu albo MIMO Dekalogu nie przestrzegamy. Znajomość pozostaje logicznie niezależna od przestrzegania.)

hyrkan

jaka próżność? Ja cię kocham, bo jesteś moim bliźnim. :)

Z Panem Bogiem.

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

Nie, nie kochasz. :) Możesz mówić słowo "kocham", jak możesz mówić słowo "latam". Tyle samo w tym prawdy.

Człowiek, który naprawdę wierzy, że lata, czuje się lepszy od bliźnich, którzy nie latają. Okłamuje się.

Człowiek, który nie kocha, podobnie jak jego bliźni, ale który wierzy, że kocha, czuje się lepszy. Stąd ten protekcjonalny ton, gdy tylko przenieśliśmy się z tematu filmu na pier*olety o rzekomej miłości.

Spoksik, takich załganych dewotów jest pełno, więc znajdziesz dla siebie bańkę do samookłamywania.

hyrkan

Kocham cię, i twoje obelgi tego nie zmienią. :)

Z Panem Bogiem.

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

Nie kochasz. I chyba nawet nie czytasz :)

hyrkan

Kocham, i nigdy nie przestanę. :)

Z Panem Bogiem.

ocenił(a) film na 8
MisterTornister

Nigdy nie zaczniesz, prawda? :)

Jest przykre, że właśnie na temat miłości i Boga kłamiesz najczęściej. Że miłość i Boga traktujesz narzędziowo (Jezus to krytykował, gdy był kuszony).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones